czwartek, 29 grudnia 2011

Pierwszy atak Marsjan


Od momentu, gdy Marsjanie po raz pierwszy zaatakowali Ziemię minął już ponad wiek i niewielu ludzi dzisiaj zna przebieg tamtych zdarzeń. Przez ten czas najazdy kosmitów na naszą planetę miały miejsce tylokrotnie, że spowszedniały i nie robią już tak wielkiego wrażenia, jak w 1898 roku.

Ten pierwszy atak wywołał naturalne reakcje paniki i masowe ucieczki ludności z najbardziej zagrożonych terenów, uwypuklając wszelkie postawy i zachowania, jakie tylko ludzie mogą przejawić.

Ku pamięci potomnych jeden z naocznych świadków, pisarz i filozof, spisał wszystkie wydarzenia, których był uczestnikiem. Kto ciekaw historii pierwszej inwazji Marsjan na Ziemię powinien sięgnąć po opracowanie Wellsa pt. Wojna Światów.

wtorek, 29 listopada 2011

Cryptonomicon


Amerykański pisarz, Neal Stephenson, kojarzy się większości czytelników głównie z książkami z dziedziny science fiction, zapewne ze względu na szeroko docenione i uhonorowane nagrodami Zamieć i Diamentowy Wiek (pierwsza z nich zdobyła nagrodę Sfinks, druga - nagrody Locus i Hugo). Pisarz jest jednak bardziej wszechstronny i na swoim koncie ma także thriller (Zodiac) czy powieści historyczne (Cykl Barokowy).  


Cryptonomiconowi, mimo silnego oparcia fabuły o komputery, co może nasuwać skojarzenia z cyberpunkiem, zdecydowanie blisko i do historii z dużą dawką przygody, przez co z całej twórczości pisarza najmocniej spokrewniony jest z Cyklem Barokowym. Wahałabym się jednak z klasyfikowaniem Cryptonomiconu jako powieści historycznej, gdyż do tej kategorii pasowałaby jedynie ta połowa książki, której akcja rozgrywa się w czasie II wojny światowej, pozostawiając pytanie: co tu robi część współczesna?

środa, 16 listopada 2011

Życie w lesie


Ruch wielkomiejski nieodłącznie kojarzony z korkami i światłami ulicznymi, nieustanny hałas samochodów, dźwięków radia czy telewizora, życie w pośpiechu w pogoni za karierą, większymi zarobkami i wyższym standardem życia to w dużej mierze rzeczy kojarzące się z obrazem naszych czasów, podobnie jak zupełne odejście od natury i brak czasu na kontemplację życia.


Gdyby uważniej spojrzeć wstecz można jednak zauważyć, że niektóre ludzkie sprawy nigdy się nie zmieniają i borykamy się wciąż z tymi samymi problemami, z którymi mierzyć się musieli także nasi przodkowie. Dotyczy to zarówno dojrzewania fizycznego, jak i psychicznego, naszych postaw i wyznawanych wartości, w których jako tylko jeden z niewielu przykładów można wymienić odrzucenie bądź wybranie czy to konsumpcyjnego stylu życia, czy tego bardziej świadomego innych wartości, bliskości bądź oddalenia od natury.

wtorek, 11 października 2011

Nieprzyjaciel Boga


W odosobnieniu, za murami chrześcijańskiego klasztoru Derfel, były wojownik Brytanii, snuje wciąż swoją opowieść o Arturze, spisywaną w ukryciu przed nieprzychylnym byłemu wodzowi biskupem. Opowieść pełną szczęku mieczy i huku uderzających o tarcze tarcz, gdzie naprzeciw sobie stają dwie armie, jedna upojona piwem, druga miodem.


Wojny z Saksonami nie są jednak jedynym zmartwieniem, trapiącym Brytanię i oddanych jej ludzi, targają nią także wewnętrzne konflikty i nieporozumienia. Prywatne losy Derfla, Artura i ich przyjaciół również plotą się zarówno z chwil szczęścia, jak i smutków i tragedii, porywając za sobą złudzeniem prawdziwości  opisywanych wydarzeń.

wtorek, 4 października 2011

Przewodnik po galaktyce

Na dalekich peryferiach Galaktyki, w nieciekawym zakamarku na końcu jej zachodniego ramienia świeci mizerne żółte słońce. Wokół niego, w odległości okołu stu pięćdziesięciu milionów kilometrów, krąży nieważna, mała niebieskozielona planeta, zamieszkana przez pochodzące od małpy bioformy - tak zadziwiająco prymitywne, że do dziś uważają zegarki elektroniczne za świetny wynalazek.

Wspomniane zegarki przewiną się przez karty książki jeszcze kilka razy (w końcu to tak ważna część ludzkiego życia!), ale to nie one są tu najważniejsze, a przynajmniej być nie powinny - bo jeśli ktoś uważa, że jednak są, to cóż, ma do tego pełne prawo.

Wracając do planety...Szerzyły się na niej podłość, miernota i ubóstwo, dziadowali nawet ci, którzy mieli elektroniczne zegarki (kto by pomyślał, że tak może być?).
Czy ta niebieskozielona planeta została już zidentyfikowana?
Tak?
To zapraszam w podróż po Galaktyce, która w tym miejscu się rozpocznie. Nie zapomnijcie jednak zabrać w nią bestsellerowego przewodnika pt. "Autostopem przez Galaktykę".

poniedziałek, 26 września 2011

Zimowy monarcha


Otoczona mgłami wiecznie zielona wyspa chroniona była przez długie lata przez bogów. Pełna gęstych zarośli, pastwisk, na których wypasano owce i rzek, meandrujących swoimi korytami tak, by trafić do morza wydawała się żyzną krainą, gdzie życie powinno było płynąć spokojnie dostosowując się do rytmu pór roku i świętych obrzędów, prowadzonych przez druidów.


Żyzność wyspy okazała się jednak być także jej zgubą, przyciągając do siebie Rzymian z religią chrześcijańską i Saksonów, głodnych ziemi. I choć Ci pierwsi odeszli, pozostawiając po sobie jedynie miasta, drogi i mosty, to już Ci drudzy zagarnęli dla siebie sporą część wyspy, nazwaną przez rodowitych mieszkańców od tego czasu Lloegyrią, Utraconymi Ziemiami.

wtorek, 20 września 2011

Rozważna i romantyczna


Czasy okołowiktoriańskie cieszą się w dzisiejszej opinii niezwykle pozytywną opinią jako pełne elegancji i przestrzeganej towarzyskiej etykiety, budząc często tęsknotę za niedostępną nam przeszłością. Piękne suknie, surduty i konwersacje dotyczące sztuki to jednak jedynie niewielki wycinek z obrazu ówczesnego życia. W poznawaniu epoki pomagają powieści z wspominanych czasów, w tym książki jednej z najpoczytniejszych autorek z tamtych lat, jaką jest Jane Austen.


Debiutowała powieścią Rozważna i romantyczna, do której pierwsze szkice powstały, gdy Austen miała 19 lat. Pierwotnie te notatki nosiły tytuł Elinor i Marianne od imion dwóch sióstr, będących bohaterkami tej powieści.

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Toby Mierzak i czas Apokalipsy - tekst nieopublikowany

Pewnego razu chłopiec imieniem Toby zakochał się w dziewczynie. [...] Starał się o rękę panny z całych sił, starał się jak umiał najlepiej. 
 Próbował zaimponować jej swoim wyglądem, lecz to nie przyniosło żadnego rezultatu. Jego intelekt i oczytanie wzbudziły u panny szacunek, ale nic ponadto, toteż spróbował z kolei męstwa, lecz i to poszło na marne. I wtedy kolejno nawiedzili go Śmierć, Sen i Diabeł. Każdy próbował przekonać Tobiego, że tylko on może mu pomóc, jednemu z nich to się udało.

A wtedy skończyła się bajka, zaczęło się życie.

czwartek, 25 sierpnia 2011

Ostatni stosik sierpniowy imienia Ursuli K. Le Guin

Nie zdążyłam zamieścić nawet trzech innych wpisów, a tu znów przyszła pora na stosik - ale to pierwszy i ostatni raz na moim blogu, że dwa stosy są wstawiane tak blisko siebie. Miałam zresztą z tym wpisem zaczekać - ale radość z tych zakupów jest duża, więc chcę się tym jak najszybciej podzielić.


środa, 24 sierpnia 2011

Madame


Przez wiele lat nie opuszczało mnie wrażenie, że urodziłem się za późno. Ciekawe czasy, niezwykłe wydarzenia, fenomenalne jednostki - wszystko to, w moim odczuciu, należało do przeszłości i raz na zawsze się skończyło.

Te pierwsze słowa z kart Madame przemawiały i przemówią zapewne do niejednego czytelnika, ceniącego sobie wielkość, jaka często kryje się w minionych chwilach.

Czy jednak patrząc w przeszłość nie zauważamy, że i w teraźniejszości dzieją się rzeczy godne odnotowania?

sobota, 20 sierpnia 2011

Gwałt


Nazwisko Joanny Chmielewskiej obiło się o uszy i oczy chyba każdego Polaka, który poświęca trochę czasu literaturze - nawet, jeżeli nie jest zainteresowany kryminałami i nie przeczytał żadnej jej książki.


Nazywana jest pierwszą damą polskiego kryminału, choć jej książki zwykle nie przypominają tych najbardziej klasycznych pozycji z tego gatunku. W większości jednak niezwykle iskrzą się od humoru i potrafią emanować pozytywną energią, pełne są przezabawnych sytuacji i dialogów.

Jej najnowszej powieści, Gwałtu, w ogóle nie zaliczyłabym do kryminału - cała akcja w większości dzieje się na sali sądowej podczas procesu wytyczonego podejrzanemu o gwałt chłopakowi. Rozprawa zdecydowanie nie jest zwykła - a wrażenie jest jeszcze większe, gdy czytelnik wie, że powieść powstała na kanwie prawdziwych wydarzeń, których Chmielewska była świadkiem.

niedziela, 14 sierpnia 2011

Słońce Słońc


Czy jesteście w stanie wyobrazić sobie widok z okna w wysokiej wieży, gdzie przed Wami rozpościerają się wyłącznie chmury i otwarta przestrzeń? Podobny obraz pojawiał się w wizjach Karla Schroedera, o czym wspomina w swojej przedmowie do Słońca Słońc - i to ten obraz był ziarnem, z którego wyrosła idea świata Virgi. Świata, w którym wszystko dryfuje w powietrzu...


Virga to sztucznie zbudowany, ogromny system, przypominający balon, w którym zupełnie brakuje grawitacji, z wyjątkiem tej celowo wytwarzanej przez ludzi. Na ruch wody, skał, a nawet całych miast wpływ ma centralnie umieszczone Candesce, fuzyjne słońce, nazywane Słońcem Słońc.

sobota, 6 sierpnia 2011

Złodziejka książek


Tytuł książki przyciąga i zwraca uwagę chyba każdej namiętnie czytającej osoby - bo czy ktoś z nas, nie wiedząc jeszcze, o czym jest ta powieść, nie zainteresował się nią choć przez chwilę?


Nie mogę w tym przypadku nie pomyśleć o ojcu Adasia Niezgódki, który z książek zostawiał jedynie okładki z tytułem, a treść uzupełniał sam. Mnie po przeczytaniu tego tytułu jedna z możliwych i pasujących do niego historii rozwinęła się w myślach sama, zupełnie odmienna jednak od tego, co rzeczywiście otrzymujemy w tym utworze - od wojny.

niedziela, 31 lipca 2011

Reamde


Neal Stephenson jest ostatnio zdecydowanie moim ulubionym pisarzem.

Na półce czeka na mnie co prawda wciąż nieprzeczytany Cryptonomicon, ale że wszystkie pozostałe jego książki już czytałam miałam nadzieję, że nie trzeba będzie długo czekać, nim ukaże się coś nowego jego autorstwa - i wreszcie kilka dni temu przyszła do mnie na maila informacja, że wkrótce pojawi się w sprzedaży jego najnowsza powieść: Reamde.

sobota, 30 lipca 2011

Wilżyńska Dolina


Zaniedbana i brudna chata, stojąca w niejakim oddaleniu od reszty wsi, dorodna jabłonka, drób na podwórzu i studnia. Wydawałoby się, że to wiejski, sielski obrazek. Nic bardziej mylnego - furtka odmawia otwierania się, drzewo jest w stanie przypuścić jabłczany atak na nieopatrznego wędrowca, a drób potrafi zionąć ogniem.


Co gorsza, zostaje jeszcze gospodyni.

O nie, nie jesteś miłym gościem w chatce Babuni Jagódki!
(No chyba, że przychodzisz z wódeczką lub innym alkoholem i nie masz absolutnie żadnego życzenia. Jeśliś do tego jurnym parobkiem, to może nawet, nawet będziesz przez Babunię serdecznie przywitany.)

sobota, 23 lipca 2011

Druga podobizna w alabastrze


Od pierwszych stron mikropowieść Druga podobizna w alabastrze na myśl przywodziła mi wytrawne wino i postać arbitra elegancji w sienkiewiczowskim ujęciu. Skojarzenia były trafne nie tylko pod względem świata wykreowanego przez autora, który stanowi alternatywne rozwinięcie historii Imperium Cesarstwa Rzymskiego, ale i pod kątem poziomu literackiego tekstu oraz tematyki, podobnie jak w Quo Vadis skupiającej się na chrześcijaństwie.

piątek, 15 lipca 2011

Filmoteka: Miasto zaginionych dzieci

Każdy sen, nawet ten czarowny i piękny, zbyt długo śniony zamienia się w koszmar. A z takiego budzimy się z krzykiem. (Emiel Regis Rohellec Terzieff-Godefroy - Andrzej Sapkowski, Pani Jeziora)

Cóż ma jednak zrobić człowiek, który w ogóle nie potrafi śnić? Wyjście jawi się jedno - przywłaszczyć sobie czyjeś sny...
Kto zabrał sny temu dziecięciu?
To geniusz Krank, sprawca nieszczęścia.
Marzenia zmienią się wnet w koszmary,
Bo geniusz zła, o którym mówi historia ta,
Bo geniusz Krank nie zna miary
.

poniedziałek, 11 lipca 2011

Niech żyje para!


Tym zawołaniem przechwyconym od Ricka Klawa zacznę zapis swoich wrażeń po lekturze antologii Steampunk. Ton okrzyku zapewne sporo już sugeruje...


Nie będę tu przybliżać samego pojęcia steampunku ponad może najbardziej ogólne i najmniej precyzyjne stwierdzenie, że jest to gatunek łączący w sobie technologię, opartą na mechanice z klasyczną elegancją czasów wiktoriańskich. Dokładniejszy rys historyczny rozwoju gatunku przedstawiony jest we wstępie do antologii napisanym przez Jessa Nevinsa. Ten tekst jest jednym z trzech opracowań, zawartych w książce obok zebranych opowiadań. To jeden z mocnych punktów tej pozycji - pozwala na zapoznanie się nie tylko z częścią utworów z danego gatunku, ale omawia i wskazuje na jego ważne cechy.

niedziela, 3 lipca 2011

Konfucjusz


Nie smucę się, że ludzie mnie nie znają,lecz smucę się, że ja ich nie znam.

Dial: I, 16
Te słowa Konfucjusz wypowiedział ponad dwa tysiące lat temu, nie zdając sobie sprawy z tego, jaką sławę osiągnie po śmierci. Dzisiaj ponad sześć milionów ludzi wyznaje konfucjanizm, system filozoficzny powstały na podstawie nauk tego starożytnego, chińskiego filozofa. Jego nauki znane są głównie w Chinach, Korei, Wietnamie i Japonii oraz w Stanach Zjednoczonych, w Europie kojarzone jest głównie jego imię i sam fakt istnienia konfucjanizmu. Niezbyt wiele wiadomo o życiu Konfucjusza, gdyż niewiele zachowanych jest materiałów, mogących stanowić pewne dane biograficzne, jeszcze mniej przeniknęło do powszechniejszej świadomości.

piątek, 1 lipca 2011

Stosik imienia Philipa K. Dicka

Ledwo co wrzucałam na bloga pierwszy raz wpis ze stosikiem, a tu już nazbierał się kolejny - drugi i na dłuższy czas ostatni. W przyszłym tygodniu szykuje mi się wyjazd do pracy, przez co nie będę książek ani pożyczała, ani kupowała - za to mam nadzieję, że chociaż trochę zmniejszę rosnące wciąż listy książek do przeczytania.



czwartek, 30 czerwca 2011

Lot nad kukułczym gniazdem

Oddział zamknięty.

Kraty w oknach. Zielony strój pacjentów i biały personelu, białe ściany korytarza, wyznaczony porządek dnia, Wielka Oddziałowa i monotonia życia, spędzanego w większości w oddziałowej świetlicy przy kartach lub łamigłówkach - tak w skrócie można by opisać szpital dla osób psychicznie chorych, jaki przedstawia Ken Kesey w swojej debiutanckiej książce, jaką jest Lot nad kukułczym gniazdem.

sobota, 25 czerwca 2011

Diamentowy wiek


Diamentowy wiek Stephensona to jeden z jego bardziej znanych utworów, a to m.in. za sprawą zdobytych przez tę powieść w 1996 roku prestiżowych nagród Hugo i Locus.


Tytuł książki nawiązuje do nazw epok: kamienia, brązu, żelaza czy pojęcia złotego wieku, wskazując, że chodzi o czasy możliwie najlepsze i najwyżej rozwinięte, może być także powiązana z jakością nanotechnologii, jaka jest dostępna w czasach opisywanych w powieści.

Świat, w którym dzieje się akcja to nasza przyszłość, w której zaszły jednak spore zmiany w zakresie technologii oraz przede wszystkim w strukturze społeczeństwa. O ile tego pierwszego jak na książkę science-fiction jest niewiele i nie przytłacza, zwłaszcza osób oczytanych w gatunku, o tyle wizja społeczeństwa przedstawiona przez Stephensona jest niezwykle ciekawa.

sobota, 18 czerwca 2011

Klub Pickwicka

Ta pierwsza powieść Dickensa wydawana była początkowo w formie zeszytów z ilustracjami Roberta Seymoura, który był zresztą inicjatorem powstania tego utworu. W pierwszych chwilach nie cieszyła się zbyt wielką popularnością, z czasem zdobyła sobie rzesze czytelników, do dziś utrzymując się na listach najbardziej znanych pozycji literatury światowej.

Przedstawia losy tytułowego pana Pickwicka oraz trzech jego przyjaciół, dla których jest kimś w rodzaju mentora i opiekuna. Początkowo klub powstał, by prowadzić wszelkiego rodzaju badania naukowe, jednak właściwie już po kilku stronach autor wydaje się zapomniał o tym pomyśle i skupia się raczej na portretach psychologicznych bohaterów i spotykanych przez nich postaci.

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Wiedźma.com.pl

Jak na maniaczkę komputerową, internetową wiedźmę i miłośniczkę fantastyki przystało nie mogłam nie zwrócić uwagi na książkę, która zatytułowana jest w ten sposób. Do tego znałam już wcześniej cykl Kronik Drugiego Kręgu Białołęckiej, a więc autorka nie była dla mnie niewiadomą.

Do kupna książki zachęcił także opis z tyłu okładki, a zwłaszcza zdanie o ciotce w stanie wskazującym na nie-życie - co z góry sugerowało utwór mocno humorystyczny. Mogę z czystym sumieniem napisać, że treść zupełnie od tych sugestii nie odbiega, a cała książka rzeczywiście napakowana jest humorem do wypęku.

Krystyna, samotna matka, zwana przez wszystkich Reszką, mieszka z synem kątem w mieszkaniu swoich rodziców. Reszka zarabia na życie jako redaktor, przez co jest przykuta do komputera i zupełnie nie wyobraża sobie życia bez internetu. Sytuacja życiowa Krystyny nie jest zadowalająca, toteż gdy otrzymuje ona informację o spadku, pozostawionym jej przez nieznaną ciotkę wydaje się, że być może rozwiąże to dręczące ją problemy.

czwartek, 9 czerwca 2011

Malarz świata ułudy

Malarz świata ułudy opowiada o Japonii tuż po II wojnie światowej z perspektywy malarza, który za pomocą swego talentu rozbudzał nacjonalistyczne postawy ludzi przed wojną i podczas jej trwania.

W Japonii  panują okupanci amerykańscy, naród japoński walczy zaś o to, by na nowo się rozwinąć i podnieść z klęski. Z tego względu ludzie przyczyniający się wcześniej w jakiś sposób do propagandy wojennej uważani są za takich, którzy krajowi przyczynili wyłącznie szkód.

W tym wszystkim młodsza córka Ono, głównego bohatera, znajduje się w trakcie przedmałżeńskich pertraktacji. Zachodzi obawa, że przeszłość ojca może rzutować na nią jako na kandydatkę na żonę. To sprawia, że Ono wraca wspomnieniami do swojej przeszłości i spraw, w które wówczas wierzył i rozlicza się z nimi sam dla siebie.

sobota, 4 czerwca 2011

Opowiadania najlepsze

Tytuł wpisu może być nieco mylący i sugerujący jakiś ranking, czy to utworzony przeze mnie, czy przez jakąś wyrocznię w zakresie literatury. W rzeczywistości taki tytuł nosi zbiór opowiadań Philipa K. Dicka, który właśnie skończyłam czytać.

Opowiadania najlepsze składają się z wybranych dziewiętnastu utworów Dicka, opatrzonych posłowiem autora. Wszystkie charakteryzują się typowymi dla tego pisarza motywami związanymi z nierealnością otaczającego nas świata, problemami egzystencjalnymi i społecznymi, paradoksami czasowymi czy obecnością w naszym życiu maszyn, który to temat poruszany jest kilkakrotnie z różnych punktów widzenia.

czwartek, 2 czerwca 2011

Trzy wiedźmy

Terry'ego Pratchetta oraz jego cyklu Świat Dysku chyba nie trzeba nikomu przedstawiać - nawet nie-fantaści zwykle coś o nim słyszeli.

Trzy wiedźmy to jedna z książek wchodzących w skład tego cyklu, a w zasadzie można tu mówić nawet o podcyklu o czarownicach z Lancre. Głównymi bohaterkami są Magrat, Niania Ogg oraz Babcia Weatherwax, stanowiąc odbicie trzech aspektów Wielkiej Bogini. Każda z nich jest inna, razem jednak stanowią silną mieszankę wybuchową - powodując głównie wybuchy śmiechu.

Fabuła Trzech wiedźm jest w pewnym sensie parodią szekspirowskiego Macbetha. W pewnym sensie, gdyż cała akcja skupia się w większości na wiedźmach, z rzadka tylko pokazując losy Felmeta, Błazna lub Tomjona (nie zapominajmy przy tym o burzy!).

piątek, 27 maja 2011

Jedenaście pazurów


Nawet najmniejszy kotek to żywe arcydzieło. (Leonardo da Vinci)
Jedenaście pazurów to druga tematyczna antologia wydawnictwa SuperNowa, której przewodnim motywem są koty. Pierwsza wydana została w 1997 roku i nosiła tytuł Trzynaście kotów. Obydwie powstały pod przewodnictwem Mirosława Kowalskiego i Danuty Górskiej.

Cechą prawie każdej antologii jest różnorodność pomysłów, styli i poziomów i Jedenaście pazurów nie jest tutaj wyjątkiem. Za zdecydowanie najlepsze opowiadanie uważam Koszmar w Providence Orbitowskiego, które jest bardzo klasycznym opowiadaniem grozy.

wtorek, 24 maja 2011

Świat Zofii

Ta książka norweskiego pisarza Josteina Gaardera jest światowym bestsellerem, przetłumaczonym na 53 języki obce. Motywem przewodnim jest tu europejska myśl filozoficzna na przestrzeni dziejów, a cała fabuła służy wyłącznie temu, by w łatwy i ciekawy sposób zapoznać czytelnika z historią filozofii.

Główną bohaterką jest Zofia Amundsen, czternastoletnia dziewczyna, która pewnego dnia znajduje tajemniczą kartkę z pytaniami w skrzynce na listy. Zaczyna zastanawiać się, kim jest. Wkrótce przychodzi do niej list od tajemniczego filozofa, przedstawiający poglądy Sokratesa na świat. Zofia coraz głębiej pogrąża się w rozmyślaniach filozoficznych i z każdym kolejnym listem poznaje dalszy rozwój ludzkiej myśli filozoficznej. Oprócz tego do Zofii przesyłane są kartki z życzeniami urodzinowymi dla nieznanej dziewczynie Hildy. Z czasem tajemnica filozofa zostaje rozwikłana, a lekcje z pisemnych zmieniają się w dialogi między Zofią i Albertem. Same motywy filozoficzne zarysowane są aż do czasów współczesnych, a przerywniki fabularne między nimi bywają powiązane z różnymi postaciami z kultury, najlepiej reprezentującymi omawiane przez Zosię i Alberta postawy i poglądy.

piątek, 20 maja 2011

Z cyklu ulubione: Peanatema


Peanatema to jedna z najbardziej magnetycznych książek, jakie czytałam. Siła jej przyciągania ujawniła się już w księgarni, po której krążyłam w zasadzie bezcelowo - w planach miałam kupić jedynie książkę na prezent dla kogoś, lecz szukanego tytułu akurat nie posiadali. Miałam jednak trochę czasu do zapełnienia, przyjemniej było więc pochodzić między półkami niż tłuc się po centrum handlowym. Sklep był jednym z tych większych i właściwie nawet nie przeglądałam jakoś szczególnie uważnie wszystkich pozycji, patrzyłam przed siebie - i nawet nie wiem sama, jakim cudem przy tak nieuważnym przypatrywaniu się książkom zauważyłam tę pozycję, tym bardziej, że stała z boku, dużo poniżej linii mojego wzroku.

środa, 18 maja 2011

Ex libris

Mam zapędy bibliofilskie - lubię gromadzić książki, lubię ładne wydania, lubię kompletować serie książkowe.

Nie odmawiam nigdy pożyczenia książki, chociaż w przypadku ulubionych potrafię odczuwać jej brak na półce, nawet, jeżeli nie mam zamiaru czytać jej w najbliższym czasie ponownie. Zastanawiałam się nad zrobieniem dla siebie ex librisu - dla lepszego poczucia, że oznaczona nim książka nadal jest moja, nawet, gdy zostanie pożyczona.

piątek, 13 maja 2011

Zodiac: Thriller ekologiczny

Zodiac to druga z kolei powieść Stephensona (pierwsza, The Big U, nie ukazała się w Polsce), wydana w 2001 roku przez Zysk i S-ka.

Tytułowy Zodiac to marka pontonów, które w powieści używane są przez organizację GEE - Grupę Ekologiczych Ekstremistów, przeważnie do poruszania się po bostońskim porcie. Głównym bohaterem jest Sangamon Taylor, przez przyjaciół nazywany S.T. Z wykształcenia jest chemikiem, zajmuje się przede wszystkim zanieszczyszczaniem środowiska ściekami i organizowaniem akcji przeciw firmom, które dopuszczają się łamania prawa w zakresie ochrony środowiska m.in. w taki sposób, by jak najbardziej ośmieszyć je w mediach.

poniedziałek, 9 maja 2011

Rozgwiazda

Zachęcona doskonałym Ślepowidzeniem Petera Wattsa nie namyślałam się długo nad zakupem jego kolejnej książki - Rozgwiazdy.

To pierwsza, i jedyna wydana w Polsce, część Trylogii Ryfterskiej. Mam nadzieje, że kolejne tomy również zostaną wydane i to oby jak najprędzej. Na razie można je przeczytać w oryginale tu i tu - udostępnione na licencji Creative Commons. Gdyby nie kolejka książek do czytania pewnie spróbowałabym się z angielskimi wersjami, choć nie wiem, jak poszłoby mi czytanie książek science fiction w tym języku.

Polskie wydanie Rozgwiazdy opatrzone jest przedmową autora skierowaną specjalnie do polskich czytelników - dla mnie to był bardzo miły akcent. Jak z niej wynika Polacy okazali się bardziej otwarci na twórczość Wattsa niż inne narody. Samą Rozgwiazdę można promować faktem odrzucenia jej przez Niemców i Rosjan ze względu na zbyt duży ładunek mroczności, co zdaje się jest podkreślane w każdym miejscu, w którym o tej książce mowa - ale licząc po cichu na to, że zajrzy tu ktoś, kto o tym utworze jeszcze nie słyszał i ja sobie tej wzmianki nie odmówię.

piątek, 6 maja 2011

Niedoszłe plany

Miałam w planach zająć się trochę wyglądem bloga, dodać kilka kolejnych obserwowanych blogów -  znajomych i potem napisać coś książkowego. Blogspot odmówił mi jednak dodania obserwowanych blogów, nie reagując zupełnie na polecenie dodaj.

Złość piękności szkodzi, ale to jakoś przeżyję; jak się okazuje jednak potrafi też skutecznie odebrać chęci do aktywności nawet niezwiązanej już tak bardzo z jej przyczyną. W związku z tym wszystko zostaje odłożone na bliżej nieokreślony czas. Mam nadzieję, że w miarę krótki, ale na pewno nie jest to odkładanie czegoś na jutro w tym wypadku. Raczej gorzej.

wtorek, 3 maja 2011

Philip K. Dick dla dzieci

Pierwotnie tytuł dzisiejszego wpisu miał brzmieć nieco inaczej, ale w porę uświadomiłam sobie, jak mógłby być odbierany. Zaoszczędzę zatem rozczarowań co do treści niektórym z góry jasno określając, o co chodzi.

Pierwszą książkę Dicka, Trzy stygmaty Palmera Eldritcha, czytałam już dawno temu, za czasów szkoły średniej jeszcze - bodajże to była klasa maturalna? Od tamtej pory autor ten znalazł się na mojej liście osób, z których twórczością należałoby się zapoznać i, wstyd się przyznać, praktycznie przez te lata nic się w tym względzie nie zmieniło. Ot, przeczytałam kilka opowiadań (ze cztery?), które przypadkiem mi wpadły w ręce i nic więcej.

środa, 27 kwietnia 2011

Rock wciąż żyje

Rock umarł? Nawet jeżeli tak się stało to może zmartwychwstać dzięki albumowi Music to wake the dead - muzyce, która może wskrzesić więcej, niż tylko dawno zapomniany zespół rockowy...

Książka George'a R. R. Martina Rockowy Armagedon, przypadkiem wypatrzona w stosikach książek za mniej niż 10 zł, skusiła mnie od razu swoim tytułem. Nie bez znaczenia było tu także znane nazwisko autora, chociaż osobiście nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z pisarstwem Martina.

niedziela, 24 kwietnia 2011

Pod afrykańskim słońcem


"Przede wszystkim rzuca się w oczy światło. Wszędzie - światło. Wszędzie - jasno."

W ten sposób rozpoczyna Kapuściński swoją książkę Heban, stanowiącą zbiór reportaży afrykańskich. Kilka pierwszych zdań to głównie rozmyślania nad tym, jak zmieniły się podróże przez wieki - od powolnego wędrowania i stopniowych zmian do szybkiego przeskoku, jak w jego przypadku z deszczowego Londynu pod palące słońce Afryki. Uprzytamnia też, że Polska należy do krajów północnych, do mniejszości naszego globu, po czym skupia się na opisywaniu tropiku.

wtorek, 19 kwietnia 2011

Refleksja o Śniadaniu

W ramach nachodzących mnie raz na jakiś czas chęci nadrabiania zaległości w czytaniu książek zaliczanych do klasyki sięgnęłam m.in. po Śniadanie u Tiffany'ego Trumana Capote.

Opowieść prowadzona jest przez młodego pisarza, który wspomina swoją znajomość z byłą, młodą sąsiadką Holly Golightly. Wygodniej byłoby napisać z panną, ale to słowo, jak się okazuje, nie może być użyte do tej postaci; natomiast słowo pani dla opisania Holly wybitnie nie pasuje.

To postać Holly znajduje się w centrum całej historii. Na samym początku dzięki rozmowie w barze dwóch jej starych znajomych ledwie, ledwie zostaje zaznaczone, że ktoś taki istnieje i że prawdopodobnie przebywa lub przebywał w Afryce. Ze snutych przez Paula wspomnień poznajemy Holly w typowej dla niej scenie, gdy późną nocą powraca do domu i budzi sąsiadów dzwoniąc do ich drzwi ze względu na zagubienie własnego klucza. Z czasem dowiadujemy się o niej trochę więcej, ale wierzyć można jedynie wydarzeniom mówiącym o niej - samej Holly wierzyć nie można.

piątek, 15 kwietnia 2011

Filmoteka: Łowca trolli

Za pośrednią namową Orbitowskiego, czyli poprzez jego bloga, zwróciłam uwagę na norweski film fantastyczny, jakim jest Trolljegeren. Z racji kilkukrotnych pobytów w Bergen kultura norweska nie jest mi do końca obca, jak do tej pory nie oglądałam jednak filmów z tego kraju.

Tematyka "Łowcy trolli" mieści się w zakresie moich zainteresowań, toteż przedwczoraj usiadłam i obejrzałam ten film.

Autorem scenariusza i reżyserem jest André Øvredal, a w główne role wcielili się Otto Jespersen, Hans Morten Hansen oraz Tomas Alf Larsen. Budżet filmu wynosił 19,9 mln koron norweskich, co w przybliżeniu daje 10 mln polskich złotych.

Na początku nagrania, przed jakimkolwiek zawiązaniem akcji, pojawia się kilka wstępnych informacji na temat materiału, który ma zostać wyświetlony. Materiału, gdyż całość wygląda na dokument, kręcony przez młodych studentów. We wspomnianym wprowadzeniu znajdą się informacje o wątpliwościach, które dręczyły pierwszych widzów tego materiału co do jego prawdziwości oraz o badaniach, którym zostały poddane kasety z nagraniami. Wszystko okazało się autentyczne.

niedziela, 10 kwietnia 2011

Z cyklu ulubione: Cykl Barokowy



Po przeczytaniu całego Cyklu Barokowego blask straciły dla mnie wszystkie książki, które do niedawna uważałam za ulubione...

Cykl Barokowy jest powieścią historyczną, rozgrywającą się głównie w Anglii i Francji w czasach XVII wieku; chociaż duża część akcji dzieje się także na Wschodzie, w Ameryce i innych mniej i bardziej egzotycznych miejscach w prawie całym świecie. Przyznaję, że pierwszy tom może się wydawać nieco nużący, szczególnie osobom, które nie czytają dużo i zawiera w sobie nieco niesmacznych scen (niewiele) - jednak naprawdę warto po tę książkę sięgnąć. We wszystkich częściach pojawia się wiele naprawdę mistrzowskich dialogów czy opisów scen. 

niedziela, 27 marca 2011

Dzieci Północy

"Dzieci północy" to powieść z nurtu realizmu magicznego, do którego zaliczają się także m.in. "Sto lat samotności" Marqueza czy "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa.

Poprzez dzieje rodziny Azizów i Sinaich ukazywane są losy Indii. Początkowo przez zaloty Aadama Aziza i jego przyszłej żony Nasim oraz losy ich córek i ich związków przedstawiana jest droga do uzyskania niepodległości przez
to państwo; następnie przez narodziny Salima Sinaiego dokładnie w chwili wybicia północy 15 sierpnia 1947 roku przedstawiony jest moment powstania niepodległych państw Indii i Pakistanu.

Salim, narrator opowieści, otrzymuje w niemowlęctwie list od premiera Nehru mówiący o tym, że jego losy będą zwierciadłem losów całego narodu. Gest formy w kierunku czytelnika, ułatwiający właściwy odbiór całej książki.

Jako dziecko mieszkał w domu opuszczonym przez Anglika, w którym jednak przez dwa miesiące nic nie mogło ulec zmianie, co odzwierciedla angielskie wpływy w Indiach. Z czasem Salim nabywa magiczne umiejętności, poznaje inne dzieci urodzone między północą a godziną pierwszą w tym samym dniu, co on, jest świadkiem planowania rewolucji, wojen przetaczających się w Indiach i Pakistanie i stanu wyjątkowego ogłoszonego przez Indirę Ghandi. Wszystko przedstawiane jest alegorycznie, jak np powstanie Bangladeszu jako trzynastodniowy poród; alegorie jednak są zaznaczane przez autora, tak, że czytelnik nie znający historii Indii nie pogubi się w zawiłościach książki. Mimo to zastanawiam się, jak wiele faktów przedstawionych w książce umknęło mi właśnie ze względu na niewielką wiedzę na temat dziejów tego państwa.

Lektura pozwala spojrzeć wnikliwiej na powojenną historię Indii, ich wielokulturowość oraz jasne i ciemne strony czasu rządów wspomnianej wyżej pani premier. Wszystko okraszone jest niewielką ilością magii i zjawisk nadprzyrodzonych.

"Dzieci północy" zdecydowanie wymagają ciszy i spokoju, skupienia się nad czytanym tekstem, w przeciwnym wypadku książka może wydawać się ciężka i trudna w odbiorze, do czego przyczynia się też brak porywającej akcji - narracja prowadzona jest w sposób bardzo spokojny, mimo tego, że dotyczy niejednokrotnie dosyć dramatycznych wydarzeń. Po skoncentrowaniu się nad nią lektura pozwala jednak na wciągnięcie się w przedstawiany świat.

Metryczka:

tytuł: Dzieci Północy
autor: Salman Rushdie
wydawnictwo: REBIS
ISBN: 978-83-7120-716-7

wtorek, 22 marca 2011

Siedemdziesiąt dwie litery

Nowe wydanie zbioru opowiadań Teda Chianga "Historia Twojego życia" powiększony o trzy opowiadania:
Co z nami będzie
Kupiec i wrota alchemica
Wydech

Literatura science fiction na naprawdę wysokim poziomie. Każde z opowiadań jest warte uwagi - w przeciwieństwie do większości antologii, gdzie przeplatają się utwory lepsze i słabsze, tu wszystkie teksty są z tych najlepszych.

W utworach z tego zbioru pojawiają się różne aspekty naukowe, od lingwistyki poczynając, przez hormony i genetykę przechodząc do matematyki i fizyki, nie omijają też teologii.

Problemy poruszane w opowiadaniach są uniwersalne, dotyczą świadomości ludzkiej, inteligencji, sposobu postrzegania świata, dylematów moralnych, skończoności istnienia, przeznaczenia i czasu w nietypowym ujęciu (Historia twojego życia ma w sobie jednak prawdę mówiąc coś podobnego do trafalmagoriańskiego podejścia do czasu).

Po prostu genialny zbiór opowiadań.



Metryczka:

autor: Ted Chiang
tytuł: Siedemdziesiąt dwie litery
wydawnictwo: Solaris
ISBN: 978-83-7590-063-7

poniedziałek, 21 marca 2011

Wyjście z cienia

Mania na czytanie Zajdla chyba trochę mi już przechodzi - chociaż i tak mam zamiar sięgnąć w tym roku po jeszcze dwie jego książki.

Wyjście z cienia skupia się przede wszystkim na dwóch problemach - łatwości, z jaką ludzie pozwalają czasami sobą manipulować oraz niezauważaniu przez dorosłych dojrzewania ich dzieci do tego, by udźwignąć prawdę. Sytuacja, nakreślona w książce, obrazuje Ziemię po 80 latach od ataku Elgomajów i obrony planety dzięki pomocy Proksów, którzy zostali, by pomóc ludzkości w jej rozwoju. Ludzkość zostaje podzielona na kwadraty, których granice są pilnie strzeżone i między którymi praktycznie nie ma żadnej komunikacji. Rozwijane mogą być wyłącznie kierunki rolnicze, biologiczne i pokrewne, a w szkole wykładane są zafałszowane przedmioty.

Jak wszystkie Zajdlowskie książki czyta się bardzo łatwo i szybko, z przyjemnością i zainteresowaniem.

Metryczka:

tytuł: Wyjście z cienia
autor: Janusz A. Zajdel
wydawnictwo: superNOWA
ISBN: 9788370541934

wtorek, 15 marca 2011

Wieczór filmowy: Mała Moskwa

Rzadko oglądam filmy, nie lubię robić tego w samotności, gdyż takie chwile przeznaczam raczej na książki. Podczas spotkań towarzyskich zaś raczej pierwszeństwo mają rozmowy przed patrzeniem w ekran. Raz na jakiś czas jednak trafiają się wieczorki filmowe, w czasie których nadrabiam chociaż trochę swoje ogromne zaległości w tej akurat dziedzinie kultury.

Ach, dziesiąta muzo, chociaż Cię doceniam, to nie jestem gorliwą Twoją wyznawczynią.

Ostatni, sobotni wieczorek filmowy obejmował trzy filmy - Małą Moskwę, Skazanych na Shawshank oraz Incepcję.

Mała Moskwa jest filmem polsko-rosyjskim, opowiadającym o czasach stacjonowania w Legnicy dużego garnizonu wojsk radzieckich. To z tego powodu to polskie miasto nazywane było Małą Moskwą. Pokazane zostały tu stosunki polsko-radzieckie w tamtych czasach, gdzie oficjalnie panowała przyjaźń między narodami, nieoficjalnie zaś władze nie dążyły do zacieśniania stosunków ponad to, co konieczne i niezbyt przychylnie patrzyły na samoistnie rozwijające się przyjaźnie między żołnierzami i cywilami obu narodów. Film dobrze pokazuje Legnicę za tamtych czasów. Wrażenie robi m.in. problem z ochrzczeniem dziecka przez rosyjskie małżeństwo, które ze względu na niezapowiedzianą wizytę nie może w chrzcie własnego dziecka uczestniczyć, by się nie zdradzić. W odpowiednim momencie zaczynają po prostu śpiewać religijną pieśń. Przede wszystkim opowieść dotyczy jednak historii Wiery, żony radzieckiego oficera i polskiego porucznika Michała, którzy zakochują się w sobie. Historii, przedstawianej z perspektywy męża Wiery, Jury, który po latach przyjechał zadbać o jej grób i pokazać go córce, nastawionej bardzo niechętnie do matki i do Polaków.

Na mnie największe wrażenie w filmie robił właśnie Jura i jego postawa wobec żony. Sam romans był nijaki, chociaż oparty na prawdziwej historii, co nieco zwiększa jego wartość. Zdecydowanie odbiega od większości obecnie produkowanych filmów poziomem, chociaż z owego sobotniego wieczorku filmowego dla mnie był najsłabszym z obejrzanych.

czwartek, 10 marca 2011

Okropności

Nie, to nie jest prywatny wpis i prywatne okropności - a jedynie nieco refleksji nad siódmym tomem autobiografii Joanny Chmielewskiej. No co ja na to poradzę, że akurat taki jest tytuł tej książki? ;-)

W moich odczuciach ta część mocno zazębia się z poprzednią - Starym Próchnem, ze względu na to, że wiele wydarzeń chronologicznie powinno się było znaleźć w poprzedniej części. Biorąc pod uwagę jednak to, jak smutne były to wieści przestaje dziwić to, że Chmielewska nie chciała o tym długo pisać.

Spory fragment książki poświęcony jest Alicji. Właściwie każdy, kto zna twórczość Chmielewskiej, niewiele dowie się tu nowego. Charakter Alicji wyskakiwał ze wszystkich książek, w których była opisywana; ze szczególnym uwzględnieniem oczywiście kolejnych, wcześniejszych tomów Autobiografii.

Nie będę ukrywać, że to już nie to, co było wcześniej - by wypełnić książkę pojawiają się drobne wydarzenia, które wcześniej zapewne byłyby wspomniane na stronie, a tu rozciągają się na kilkanaście kartek. Przykładem może być walka ze ślimakami w ogrodzie, co do której nie neguję, że istotnie zatruć mogła życie skutecznie, ale czy nie można jej było nieco skondensować?

Autobiografia zmienia się w coś bardziej przypominającego dziennik, relacje z codziennych dni, z rzadka przerywanych czymś poważniejszym, co powoduje, że odstaje od tomów wydanych w latach 90-tych. Tam na przestrzeni pięciu tomów (a początkowo w zasadzie czterech i aneksu) zawartych zostało około 60 lat życia autorki, nowe tomy obejmują okres maksymalnie kilku lat.

Zgadzając się z tytułem książka zawiera też mniej charakterystycznego humoru autorki, trudno jednak tego oczekiwać biorąc pod uwagę jak mało radosne wydarzenia opisuje.

Zastanawia mnie, dlaczego w tym tomie nie było ani słowa o Jerzym. Robert, Zosia i Monika byli wspomniani kilkakrotnie, a drugie, polskie dzieci? Karolina? Drugim pytaniem, dręczącym mnie z ciekawości związanej z końską pasją jest pytanie o tajemniczą Martę na kasztanie, o której nie było ani słowa, a której zdjęcia w książce się pojawiły. Może ja po prostu nie potrafię dopasować odpowiedniej Marty, bo wszak kilka osób o tym imieniu wśród znajomych Chmielewskiej się trafiło?

Dla fanów autorki jest to oczywiście pozycja obowiązkowa i jeżeli wydane zostaną w przyszłości kolejne tomy to na pewno także po nie sięgnę.

Metryczka:

autor: Joanna Chmielewska
tytuł: Autobiografia 7. Okropności
wydawnictwo: Kobra
ISBN: 978-83-61455-09-7

niedziela, 6 marca 2011

Sto lat samotności

Początkowo powieść miała nosić tytuł Dom, jednak autor odstąpił od tego ze względu na istniejącą książkę o podobnym tytule. Chociaż ostateczny tytuł jest bardziej intrygujący to przyznam, że pierwotny pomysł miał bardzo duże uzasadnienie w treści książki.

Akcja toczy się w niewielkiej miejscowości Macondo założonej przez Jose Arcadio Buendia. Miasteczko sprawia wrażenie odciętego od świata, a jedynym kontaktem jego mieszkańców z postępem początkowo jest grupa wędrownych Cyganów. Do końca książki atmosfera Macondo sprawia wrażenie jak z sennych, leniwych godzin popołudniowej sjesty nawet wówczas, gdy opisywane wydarzenia absolutnie nie kojarzą się z brakiem aktwności. 

Historia dotyczy jednej rodziny, Buendiów, założonej przez poślubionych sobie kuzynów, Jose Arcadia i Urszuli. To ich dom jest centrum powieści, a oni i ich potomstwo jej bohaterami. Jose Arcadio jest marzycielem, porywają go co chwilę nowe fascynacje naukowe, cieszy się w mieście dużym poważaniem. Urszula niejednokrotnie musi znosić wybryki męża, to ona jednak była tą osobą, która podtrzymywała świetność i życie rodziny. Mieli trójkę dzieci, synów Jose Arcadia i Aureliana oraz jedną córkę Amarantę. Do rodziny dołączają także Rebeka przygarnięta na wychowanie i Melquiades, stary Cygan i przyjaciel Jose Arcadio ojca, który pozostawi po sobie zapiski nie do odcyfrowania przez sto lat życia rodziny. Z czasem pojawią się kolejni synowie i córki Buendiów, ich kochankowie i współmałżonkowie.

Historia obłąkania Jose Arcadio, zarazy, nawiedzającej Macondo, powstań ludności i wojny domowej, masakry robotników z plantacji bananowych i przede wszystkim perypetie uczuciowe i życiowe kolejnych Buendiów i ich najbliższych powoduje, że ciężko oderwać się od tej książki. Narracja prowadzona jest oszczędnym stylem, zaznaczając jedynie najważniejsze sprawy rodzinne - w taki sposób jednak, że wydaje się, iż te postacie są autentyczne i znajome, że wie się o nich wszystko. Trzeba przyznać zresztą, że niewiele jest tu postaci, które by nie zapadły w pamięć, większość jest charakterystyczna, ma zarysowane wyraźnie cechy charakteru i swoje dziwactwa.

Powieść w kilku miejscach splata ze sobą realizm ze sprawami nadprzyrodzonymi - po domu kręcą się zjawy przodków, jest przepowiadanie przyszłości i jedno wniebowstąpienie. Przez tę książkę poczytałam trochę więcej o realizmie magicznym, którego była prekursorem i mogę zdecydowanie napisać, że ten gatunek przypada mi do gustu.

Na pewno Sto lat samotności w pełni zasługuje na swoje miejsce w kanonie literatury pięknej - to jedna z najlepszych książek, po które sięgnęłam w ostatnim czasie. 

Metryczka:
autor: Gabriel Garcia Marquez
tytuł: Sto lat samotności
wydawnictwo: MUZA
ISBN: 8374952651

piątek, 4 marca 2011

Z cyklu ulubione: Góra Duszy

Książka, którą czytałam długo, najdłużej ze wszystkich czytanych do tej pory. Rozdziały, na które została podzielona, były króciutkie - miały po kilka, kilkanaście stron. Mimo ich niewielkiej objętości każdy z nich  niósł pewną dawkę emocji lub skłaniał do chwili refleksji. Takie dawki, które Gao Xingjian serwował na kilku kartkach u innych autorów niejednokrotnie wystarczyłyby na dwu, trzykrotnie dłuższe teksty. To była najważniejsza przyczyna tak długiego okresu, jaki upłynął mi między przeczytaniem pierwszego i ostatniego zdania tej książki.

Sięgałam po nią między innymi utworami delektując się nią, czytając jeden, czasami kilka rozdziałów i przechodząc do kolejnej pozycji.

Góra duszy przesiąknięta jest duchem tradycji i wierzeń chińskich. Wędrówka przez ten kraj, w której czytelnik towarzyszy autorowi, zaznajamia go z różnymi, regionalnymi kulturami. Przede wszystkim jednak to książka o relacjach międzyludzkich.

Dla mnie była naprawdę niesamowita. Wabi i nęci, by przeczytać ją jeszcze raz - choć tyle innych książek, nieczytanych w ogóle, czeka w kolejce... Może znów sięgnę po nią czytając tak, jak za pierwszym razem, po jednym rozdziale między innymi pozycjami?

Metryczka:
autor: Gao Xingjian
tytuł: Góra Duszy
wydawnictwo: REBIS
ISBN: 83-7301-359-8

czwartek, 3 marca 2011

Pączek z różą i szklane domy

Tłusty Czwartek niejako zobowiązuje do zjedzenia chociaż jednego pączka, za którymi osobiście nieszczególnie przepadam. Jedyne, które naprawdę lubię to pączki z różą, a i to nie jadam ich częściej, niż raz w roku właśnie z okazji zakończenia karnawału. W tym roku tradycji nie dopełniłam, takich pączków w sklepach już nie było. Kupiłam sobie w zamian jednego z makiem, bo tylko takie zostały i teraz leży przede mną, a ja nie mam ochoty go zjeść.

Tej tradycji podtrzymywać nie będę - zresztą, gdyby nie przypadek nie pamiętałabym nawet o tym, jaki dzisiaj jest dzień, co poświadcza moje przywiązanie do niej.

Na szklane domy natrafiłam u Marqueza w jego najbardziej znanej książce o wieku samotności. Czyżby przeczytał kiedyś powieść Żeromskiego? Luźna, mglista myśl, która przyszła mi do głowy, gdy ujrzałam te hasło w powieści, niekoniecznie wzięta na poważnie. Niedawno , gdy niedawno na szklane domy trafiłam także u Zajdla w jego Paradyzji nie miałam wątpliwości, że chodzi o aluzję do Przedwiośnia właśnie; wyraźnie zaznaczone było tam, iż chodzi o jedną z ziemskich powieści. W przypadku autora z Kolumbii skojarzenie przyszło raczej przez to, że nie minęło zbyt wiele czasu od momentu, gdy skończyłam Paradyzję.

Aż zastanowiłam się nad tym, czy przypadkiem nie pojawiła się kiedyś jakaś przepowiednia lub coś w tym stylu, związanego właśnie ze szklanymi domami. W swoich, dosyć pobieżnych, przyznaję, poszukiwaniach nie natknęłam się jednak jak do tej pory na nic choćby w przybliżeniu podobnego.

środa, 2 marca 2011

Koty z Iriomote

Te niewielkie drapieżniki, rozmiarów kotów domowych, były dla mnie do wczoraj zupełnie nieznane. W tej chwili mam wrażenie, jakbym od dawna o ich istnieniu wiedziała, a to za sprawą książki Iriomote. Wyspa dzikich kotów Krzysztofa Shmidta i Nozomi Nakanishi.

Jak pisałam wcześniej miałam zaplanowaną wizytę w bibliotece, gdzie udało mi się dostać dwie lektury, po które się udałam - jako, że nie posiadałam jeszcze identyfikatora, nie mogłam ich zamówić przez internet wcześniej. Na tym moje książkowe zdobycze na razie miały się ograniczyć, jednak po drodze mijając Matras pomyślałam, że wstąpię zobaczyć, czy nie ma dwóch pozycji, których zakup miałam zaplanowany od dawna. W sklepie w oko wpadła mi wspomniana wyżej książka i chociaż ostatnio trzymam się raczej list zaplanowanych wcześniej do czytania dzieł, to w tym wypadku odezwała się moja intuicja i kazała ten tytuł kupić.

Terminowość jednej z książek bibliotecznych powinna wymusić na mnie kolejność czytania - jednak na przyciąganie magnetyczne nie byłam w stanie nic poradzić. Otworzenie książki, by zerknąć tylko, czym ona jest, skończyło się poświęceniem całego wieczoru i dzisiejszego poranka, by doczytać ją do końca.

Opowiada o doświadczeniach polskiego zoologa na jednej z mało znanych japońskich wysp, gdzie zajmował się badaniami nad wędrówkami tych mało poznanych drapieżników, jakimi są koty z Iriomote - dzisiejszą populację osobników tego gatunku szacuje się na 50 -100 sztuk żyjących wyłącznie na tej jednej wyspie. Autor opisuje badania prowadzone za pomocą telemetrii i trudności, które wraz ze swoimi współpracownikami podczas nich napotykali. Najwięcej treści z tej niezbyt obszernej książki poświęconej jest właśnie kotom, ale znaleźć tu można także opis samej wyspy z zaznaczeniem kilku najważniejszych przedstawicieli zarówno fauny, jak i flory oraz nieco zwyczajów miejscowej ludności.  Zwyczajów, dodam, odmiennych od typowo japońskich ze względu na odrębność tych wysp i ich stosunkowo krótką przynależność do Japonii.

Lektura przybliża szerszemu gronu istnienie tej maleńkiej, nieznanej wyspy oraz zamieszkujących ją yamaneko (japońska nazwa tych konkretnych kotów), chociaż chciałoby się poczytać o nich więcej, niż to zostało opisane. Dotyka też problemów związanych z rozwojem cywilizacyjnym ludzi i budzi refleksje nie tylko związane z ochroną środowiska (chociaż te na pierwszym miejscu), ale w moim wypadku i te związane z upowszechnianiem się i jednoliceniem różnych kultur.

Metryczka:
autor: Krzysztof Schmidt, Nozomi Nakanishi
tytuł: Iriomote - wyspa dzikich kotów
wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-7506-184-0

wtorek, 1 marca 2011

Poloneza czas zacząć

- choć nie w tany ruszam.

Dojrzewały te chęci spróbowania swoich sił w prowadzeniu bloga, oj dojrzewały - i to przez dłuższy czas. Właściwie kwestia pisania czegokolwiek od siebie pozostawała zawsze w sferze "może kiedyś" - to kiedyś wreszcie nadeszło i zaowocowało założeniem konta i pierwszym, krótkim postem.

Obawiałam się zawsze tego, czy będę miała coś do przekazania, taki już mój zwykły brak wiary w siebie -a patrząc na to, z jaką łatwością przychodzą mi posty na forach dyskusyjnych oraz na ich długość muszę chyba przyznać, że brak ten był nieco bezpodstawny.

Debiutancki wpis zgodnie z zapowiedzią króciutki - jutrzejsze obowiązki i zamiary wymagają ode mnie dosyć wczesnej pobudki, bym mogła się ze wszystkim wyrobić. A w planach mam między innymi odwiedzenie biblioteki miejskiej (ach, jakby mi brakowało książek w domu, nawet tych nieprzeczytanych!), na co już się cieszę, oraz sklepu z wyborem różnych herbat. Pozostałe plany nie są już takimi przyjemnościami, chociaż na szczęście nie zapowiada mi się także na jutro nic z serii uciążliwych obowiązków.

Na koniec refleksyjnie - powtarzałam zwykle, że do szczęścia potrzebne mi są wyłącznie rzeczy na literkę k:
- książki
- konie
- koty
- kominek
- komputer - od niedawna.
Właśnie uprzytomniłam sobie, że brakuje w tym spisie herbaty, która nie spełnia już kryterium literkowego. No chyba, żeby dopisać to jako kubek z herbatą - w końcu herbata w szklance nie smakuje tak samo...