Sprawdzając, czy są jakieś synonimy do angielskiego słowa dream zerknęłam na jeden z dostępnych online słowników. Zostałam tam zaatakowana zachętą ściągnięcia aplikacji słownika na swój telefon.
Od ponad sześciu lat mam jeden i ten sam aparat, potrzebny mi do dzwonienia i wysyłania sms'ów, co w zupełności mi wystarcza. Zastanowiłam się, czy przypadkiem nie wypadłam w młodym wieku z technoobiegu.
Nie skupiając się w ogóle na żadnej polemice czy głębszych przemyśleniach nt artykułu (który nota bene czytałam dawno temu) skojarzenia pomknęły mi od razu po linii, że co z tego, skoro i tak używam mózgu o wiele intensywniej, niż wielu tych nastawionych wyłącznie na technologię, a zaraz potem przeszły do Peanatemy.
Chyba doceniłam tę książkę bardziej jeszcze, niż wcześniej. I zastanawiam się, gdzie są takie matemy, jak te w niej opisane.
Wyginęły śmiercią naturalną wyparte przez technologię, z której nie korzystasz ^^
OdpowiedzUsuńW Peanatemie technologia i świat były jakby ciut do przodu w porównaniu do naszego - może nie wyginęły, a nie powstały jeszcze? ;p
UsuńTeż mi się tak wydaje:)
UsuńJa też bym się raczej skłaniała ku opinii, że nie powstały. :)
Usuń