środa, 16 listopada 2011

Życie w lesie


Ruch wielkomiejski nieodłącznie kojarzony z korkami i światłami ulicznymi, nieustanny hałas samochodów, dźwięków radia czy telewizora, życie w pośpiechu w pogoni za karierą, większymi zarobkami i wyższym standardem życia to w dużej mierze rzeczy kojarzące się z obrazem naszych czasów, podobnie jak zupełne odejście od natury i brak czasu na kontemplację życia.


Gdyby uważniej spojrzeć wstecz można jednak zauważyć, że niektóre ludzkie sprawy nigdy się nie zmieniają i borykamy się wciąż z tymi samymi problemami, z którymi mierzyć się musieli także nasi przodkowie. Dotyczy to zarówno dojrzewania fizycznego, jak i psychicznego, naszych postaw i wyznawanych wartości, w których jako tylko jeden z niewielu przykładów można wymienić odrzucenie bądź wybranie czy to konsumpcyjnego stylu życia, czy tego bardziej świadomego innych wartości, bliskości bądź oddalenia od natury.


Nie możemy skorzystać z wielu doświadczeń starszych pokoleń, gdyż każdy człowiek musi sam się rozwinąć i dojrzeć we własnym tempie i na podstawie własnych przeżyć - takie przekonania głosili Emerson i Thoreau, dając początek nurtowi filozofii transcendentalnej, skupiającej się na świadomości własnych czynów oraz rozwojowi osobistemu osiąganemu dzięki prostemu, surowemu życiu w bliskim kontakcie z naturą. Thoreau nie poprzestał na wyznawaniu takich poglądów, lecz dał im wyraz, mieszkając przez dwa lata w lesie bez żadnych wygód w wybudowanej przez siebie chacie.

Walden, czyli życie w lesie jest zbiorem zapisów z tego okresu, dokumentującym zarówno trudy życia, jakie podjął autor, jak i jego refleksje nad światem. W jednym ze swoich esejów uświadamia nam, że zaspokojenie podstawowych potrzeb, związanych z domem, jedzeniem i ciepłem, jest możliwe do osiągnięcia własnymi rękami przy niewielkiej gospodarności i na dłuższą metę o wiele mniejszym kosztem, niż regularna praca, w innym opisuje wartość przeżyć duchowych i estetycznych, zostających z nami do końca życia w przeciwieństwie do zdobyczy materialnych.

Całość tchnie surowością, prostotą i chłodem lasów, tytułowego stawu i samego życia. Na każdej stronie  hołubiony jest minimalizm, co dla mnie jest dużą zaletą tej książki, bo sama coraz bardziej doceniam skromne i proste rzeczy, przedkładając je nad przeładowane ozdobnikami twory. Zdecydowanie jest to lektura refleksyjna, wymagająca skupienia i chwili namysłu, miejscami być może ciężka i nużąca, ale w ogólnym rozrachunku warta zapoznania się z nią. Główna treść książki dzięki erudycji autora okraszona jest cytatami bądź nawiązaniami do wielu ludzkich dzieł czy wydarzeń historycznych.

Na minus tej pozycji zaliczyłabym jedynie tłumaczenie, gdzie podano polskie brzmienie nazw i imion własnych, opatrując je co prawda przypisami, jednak osobiście wolałabym odwrotny zabieg, czyli pozostawienie w treści oryginalnych nazw, a ewentualnie w przypisach podane polskie odpowiedniki i ewentualne wyjaśnienia gier słownych.

Indywidualnej ocenie każdego, kto po książkę sięgnie, pozostaje odpowiedź na pytanie, czy takie podejście do życia jest jeszcze możliwe w dzisiejszych czasach i zastanowienie się nad sobą i swoimi hierarchiami wyznaczonych sobie celów.

Metryczka:
Autor: Henry David Thoreau
Tytuł: Walden, czyli życie w lesie (Walden, or Life in the Woods)
Wydawnictwo: REBIS
ISBN: 9788375105421
Liczba stron: 339

4 komentarze:

  1. Ciekawa recenzja interesującej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O Thoreau, podczas poznawania historii Stanów Zjednoczonych, słyszałam swego czasu sporo i od dawna noszę się z zamiarem przeczytania tej książki. Póki co niestety zamiary skończyły się na ustawieniu jej na półce, ale kiedyś wreszcie po nią sięgnę. Recenzja z pewnością do tego zachęca. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że coś się u Ciebie ruszyło, ale szkoda, że to nic dla mnie :P

    OdpowiedzUsuń
  4. @Taki jest świat: Dziękuję ;)

    @Oceansoul: jeśli już jest na półce, to przyjdzie na nią kolej :) Warto ją czytać kawałkami np z inną książką - czyli choćby raz w tygodniu esej, a resztę czasu coś innego.

    @Harashiken: pisałam, że fantastyka to u mnie mniej więcej połowa czytanych lektur ;) a nie wiem, czy ta proporcja nie będzie spadać. W każdym razie powinnam dodać jeszcze wpisy o Excaliburze, cyklu Autostopem przez Galaktykę (tego akurat nie jestem pewna), a wkrótce pewnie Cryptonomicon, zbliżam się powoli do końca :)

    OdpowiedzUsuń