poniedziałek, 11 lipca 2011

Niech żyje para!


Tym zawołaniem przechwyconym od Ricka Klawa zacznę zapis swoich wrażeń po lekturze antologii Steampunk. Ton okrzyku zapewne sporo już sugeruje...


Nie będę tu przybliżać samego pojęcia steampunku ponad może najbardziej ogólne i najmniej precyzyjne stwierdzenie, że jest to gatunek łączący w sobie technologię, opartą na mechanice z klasyczną elegancją czasów wiktoriańskich. Dokładniejszy rys historyczny rozwoju gatunku przedstawiony jest we wstępie do antologii napisanym przez Jessa Nevinsa. Ten tekst jest jednym z trzech opracowań, zawartych w książce obok zebranych opowiadań. To jeden z mocnych punktów tej pozycji - pozwala na zapoznanie się nie tylko z częścią utworów z danego gatunku, ale omawia i wskazuje na jego ważne cechy.
Pozostałe dwa opracowania umieszczone zostały na końcu książki, skupiając się na przeglądzie najważniejszych dzieł steampunkowych: Parowy Wehikuł Czasu: Ujęcie Popkulturowe Ricka Klawa na dziełach filmowych, literackich i wpływach steampunku na gry RPG, Steampunk graficzno-sekwencyjny: Skromny przegląd podgatunku na polu powieści graficznych Billa Bakera na dziełach komiksowych. Ten ostatni tekst odpuściłam sobie po kilku pierwszych zdaniach - nie jestem wielkim miłośnikiem komiksów i czytam je tylko wtedy, gdy same wpadną mi w ręce, do tego zaś odniosłam wrażenie, że gdybym przeczytała to ostatnie opracowanie poznałabym całą fabułę omawianych tytułów; także Jess Veniss w swoim wstępie nie uniknął zdradzenia fabuły pewnego utworu. W tym momencie chodzi jednak o dzieło nie pojawiające się w antologii, na dodatek zaliczane do klasyki - i wstyd go nie znać, tak więc czytelniczka sama sobie była winna, że nie nadrobiła zaległości (kto nie czytał Wellsa, a ma w planach jego Wojnę Światów lepiej niech ominie tę część, zostawiając ją na później).

Początkowo moje odczucia wobec antologii nie były szczególnie ciepłe - nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła od opowiadania Neala Stephensona i... niestety, zawiodłam się. Akcja rozgrywa się w świecie znanym z Diamentowego Wieku, jednak w czasie przyszłym w stosunku do wydarzeń rozgrywających się w książce. Brakło tu jednak tego wszystkiego, co powieść czyniło dla mnie atrakcyjną. Nie mogę nic temu opowiadaniu zarzucić, jednak to nie jest to, czego oczekiwałam po tym autorze - choć z pewnością znajdą się osoby, którym przypadnie do gustu wydźwiękiem polityczno-wojskowym.

Chłodno przyjęłam także kolejne przeczytanie opowiadanie, w zbiorze umieszczone jako pierwsze, czyli  Błogosławieństwo Moorcoocka. Nie bez znaczenia był tu fakt, że jest to po prostu wybrany, krótki fragment powieści The Warlord of Air, opisujący jedynie bitwę powietrzną.

Do Maszyny Lorda Kelvina, kolejnego opowiadania, podchodziłam już z dużym dystansem - jak się okazało niepotrzebnie. Piece się rozgrzały, woda się zagotowała i odbiór antologii od tego momentu skoczył o kilka kresek na termometrze. Blaylock jako pierwszy w tym zbiorze pokazał w swoim utworze dokładnie to, czego oczekiwałam od steampunka. Jak doczytałam w komentarzu przed opowiadaniem z czasem zostało ono rozwinięte do rozmiarów powieści, co mnie zupełnie nie dziwi - gdy zakończyłam czytanie tego tekstu czułam niedosyt. Jest zagrożenie, są wynalazki i nauka, pościgi i dziewiętnastowieczna elegancja i obycie w świecie, czyli typowa, steampunkowa mieszanka.

Za mocny punkt antologii uważane jest przez redaktorów opowiadanie Dar Ust Iana R. McLeoda i przyznaję, że posiada ono swoisty klimat, zwłaszcza na początku. W ogólnym rozrachunku jednak nie było dla mnie to jedno z tych opowiadań, które zostawia po sobie bardziej trwały ślad. Podobnie rzecz miała się z kolejnymi utworami: feministycznym Słońcu na poddaszu Mary Gentle, Bogu Klaunie Jay Lake'a czy Odbitym Świetle Pollack.

Pojęcie powieść wagonowa nie kojarzy się specjalnie dobrze, niemniej jednak jak to we wstępie zaznaczał Veniss, tego typu literatura także miała swój udział w rozwoju steampunku, toteż w zbiorze pojawiło się opowiadanie, którego autorem jest Joe R. Lansdale: Spotkanie parowego człowieka z prerii i Mrocznego Jeźdźca. Przed tym opowiadaniem pojawia się ostrzeżenie, informujące, że tekst nie jest przeznaczony dla osób z delikatnym żołądkiem. Moja słowiańska dusza, wychowana na sienkiewiczowskiej Trylogii, protestuje przeciw temu ostrzeżeniu - opis tortur Azji Tuhaj-bejowicza był dużo bardziej sugestywny, niż to, co serwuje Lansdale. Ten ostatni dokłada jednak do tego nieco dewiacji seksualnych, humoru, westernu i nieco odniesień do Wellsa.

Klub Księżycowego Ogrodnictwa przywodził mi na myśl dickensowski humor, a przynajmniej taki, jaki ten autor prezentował w swoim Klubie Pickwicka. Utwór, pozwalający chwilę wytchnąć i zrelaksować się przy spokojnej narracji.

Siedemdziesiąt dwie litery Teda Chianga to kolejna inspiracja wierzeniami kabalistycznymi, z jaką spotkałam się w fantastyce i muszę przyznać, że ta jak do tej pory zdecydowanie była najlepsza i w moich odczuciach najbardziej oryginalna, może przez nawiązanie do biologii. W antologii znajdzie się jeszcze jeden utwór, w którym główną rolę odgrywa nauka właśnie z tej dziedziny - Wiktoria Paula di Filippo. Londyn, królowa Wiktoria w młodych latach, ciężka sytuacja w społeczeństwie i burdele.

Na koniec zostało mi jeszcze opowiadanie Stepana Chapmana pt. Minuty Ostatniego Spotkania. Carski steampunk to coś, z czym zdecydowanie warto się zapoznać. Ach ta carska Rosja...

Podsumowując jak nie przepadam specjalnie za antologiami, znajdując w nich dwa do trzech ciekawych utworów pośród wielu przeciętnych, tak tutaj proporcje się odwróciły i więcej znalazłam tekstów dobrych. Redaktorzy zbioru naprawdę się postarali, jeżeli chodzi o dobór utworów, które się w nim znalazły.

Metryczka:

Tytuł: Steampunk
Wydawnictwo: Ars Machina
ISBN: 978-83-932319-0-4
Liczba stron: 344

2 komentarze:

  1. Witam!!! Bardzo podoba mi się Twój blog, zarówno w formie jak i w treści. Często tam zagladam. Wśród wielkiej obfitości książek na naszym rynku, warto sięgnąć po te które ktoś poleca, zawsze to jakiś wyznacznik. Z tego między innymi powodu założyłem ostatnio własnego bloga o literaturze ( i nie tylko). jareknelkowski.pl. Zapraszam, napisz, skomentuj. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja na przykład bardzo lubię antologie :) Ale steampunk nie jest moim ulubionym... hm... stylem? Chociaż z czystej ciekawości może nawet sięgnęłabym po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń