Zaniedbana i brudna chata, stojąca w niejakim oddaleniu od reszty wsi, dorodna jabłonka, drób na podwórzu i studnia. Wydawałoby się, że to wiejski, sielski obrazek. Nic bardziej mylnego - furtka odmawia otwierania się, drzewo jest w stanie przypuścić jabłczany atak na nieopatrznego wędrowca, a drób potrafi zionąć ogniem.
Co gorsza, zostaje jeszcze gospodyni.
O nie, nie jesteś miłym gościem w chatce Babuni Jagódki!
(No chyba, że przychodzisz z wódeczką lub innym alkoholem i nie masz absolutnie żadnego życzenia. Jeśliś do tego jurnym parobkiem, to może nawet, nawet będziesz przez Babunię serdecznie przywitany.)
Sama Babunia to etatowa wiedźma przy Wilżyńskiej Osadzie, stara, zgarbiona, z nieodłączną kapką na nosie i, jak większość tego typu wiedźm, potrafiąca być niesamowicie złośliwa - o czym szczególnie mocno przekonał się pewien karczmarz. To nie jest jednak jedyne oblicze Babuni Jagódki i na myśli mam tu coś więcej, niż tylko zwykłe wykorzystywanie czaru młoda-i-piękna. I, niestety, postać ta wydaje mi się mało konsekwentnie prowadzona, a przynajmniej zgrzyta według mnie jej zachowanie w pierwszym opowiadaniu w porównaniu do tego, co było w kolejnych. Można być w końcu raz starowinką, a raz młodą krasawicą, czasami kierować się współczuciem dla bliźnich, a innym razem robić im figle, a już na pewno bywać złośliwą i stosować zniechęcające do wizyt w domu zabiegi magiczne (w końcu trzeba chronić ludzi przed ich życzeniami), ale zabić swojego wiernego kozła Kierełkę dla skóry na bębenek? To się kłóci z portretem Jagódki przebijającym spod tego klasycznego, wiedźmowego, w większości pozostałych opowiadań.
Właściwie to te pierwsze opowiadanie, A kochał ją, że strach, najbardziej chyba przypadło mi do gustu. Było najbardziej wiejskie, swojskie i nieepickie, z genialnym zakończeniem, a wiedźma była prawdziwą wiedźmą.
Panowie, uważajcie na wiedźmy! (Aż kusi drobny offtop w postaci muzycznego linku, który skojarzył mi się z tym opowiadaniem, ale obawiam się, że niektórym mogłoby to przedwcześnie zdradzić fabułę.)
Pisałam o ochronie przed własnymi życzeniami, wypada więc dodać w tym miejscu, że to jeden z motywów przebijających się z obydwóch książek o Wilżyńskiej Dolinie w prawie każdym, zawartym w nim opowiadaniu. Piszę opowiadaniu, bo nie da się ukryć, że każdy z tych utworów może być samodzielnym tekstem, jednak odbierałam je raczej jako kolejne rozdziały powieści, gdyż w większości są ze sobą płynnie połączone i akcja często wypływa z poprzednich.
Sama Wilżyńska Dolina pełna jest zarówno wiejskich problemów i magicznych istot, takich jak skrzaty, koboldy, nocnice czy utopce, ale kręcą się po okolicy także kasztelanki i księżniczki, smoki i rycerze. Tacy bardziej prawdziwi, niż Ci ukazywani w eposach - i choć to nie pierwszy utwór fantasy, ukazujący, jak naprawdę mogły wyglądać legendy, to i tak dobrze się to czyta.
Brzezińska zresztą chciała pokazać i pokazała w swoich utworach znacznie więcej, ale tu oddam jej już głos bezpośrednio: strona Wilżyńskiej Doliny. Z garstki informacji dopowiem, że opisywana dolina należy do świata wykreowanego w cyklu o Zbóju Twardokęsku, chociaż leży gdzieś na uboczu, wśród gór, gdzie niewielu jest w stanie dotrzeć. Wydane są dwa tomy: Opowieści o Wilżyńskiej Dolinie i Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny, obydwa pisane pięknym, stylizowanym językiem. Czytając te książki miałam skojarzenia z Chłopami, ale i z Wiedźminem.
Warto rozważyć jako lekką lekturę dla chwili relaksu.
Metryczki:
Autor: Anna Brzezińska
Tytuł: Opowieści z Wilżyńskiej Doliny
ISBN: 83-917904-3-6
Tytuł: Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny
ISBN: 978-83-89595-70-2
Chętnie sięgnę :) książka wydaje się ciekawa i autorka jest Polką :) kiedyś czytałąm w większości ksiązki obcojęzyczne, teraz nadrabiam te zaległości
OdpowiedzUsuńJestem wielką fanką. Babcia Jagódka rlz! Brzezińska świetnie pisze
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja! Chwali Ci się, że potrafiłaś dopatrzeć się minusów :) mnie Wilżyńska Dolina oczarowała zupełnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mimo tego minusa uważam, że warto :-) Sama dolina i te klimaty mnie też wciągnęły :-)
OdpowiedzUsuń