wtorek, 3 maja 2011

Philip K. Dick dla dzieci

Pierwotnie tytuł dzisiejszego wpisu miał brzmieć nieco inaczej, ale w porę uświadomiłam sobie, jak mógłby być odbierany. Zaoszczędzę zatem rozczarowań co do treści niektórym z góry jasno określając, o co chodzi.

Pierwszą książkę Dicka, Trzy stygmaty Palmera Eldritcha, czytałam już dawno temu, za czasów szkoły średniej jeszcze - bodajże to była klasa maturalna? Od tamtej pory autor ten znalazł się na mojej liście osób, z których twórczością należałoby się zapoznać i, wstyd się przyznać, praktycznie przez te lata nic się w tym względzie nie zmieniło. Ot, przeczytałam kilka opowiadań (ze cztery?), które przypadkiem mi wpadły w ręce i nic więcej.


W tym roku uznałam, że nie ma siły - czas nadrobić niewybaczalne zaległości. Jako obowiązkowe tegoroczne lektury wyznaczyłam sobie Ubika i Człowieka  z Wysokiego Zamku.  Obydwie figurowały w zasobach biblioteki, czyli żaden problem z ich wypożyczeniem.

Okazało się, że Ubika nie mają w ogóle, jest w filii, którą musiałabym odszukać - akurat tamtej dzielnicy mojego miasta praktycznie nie znam. Człowiek z Wysokiego Zamku, jak się zaś okazało się, był w bibliotece dla dzieci i młodzieży, co mnie dosyć zaskoczyło. Nijak nie kojarzyłam tego autora z twórczością dla młodszych osób.

Pożyczyłam, przeczytałam - i mogę przyznać, że w porównaniu do opowiadań i wcześniej czytanej przeze mnie książki Dicka ta odbiega od pozostałych. Zupełnie inny styl, niż ten, z którym się spotkałam i który, jak sobie wyobrażałam, powinien panować we wszystkich jego utworach.

Mile zaskoczona byłam wschodnimi akcentami typu wyrocznia, bo lubię wschodnie klimaty. Cała książka zresztą zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, zaskoczenie nie połączyło się z rozczarowaniem.

Zastanawiam się jednak nad tym umiejscowieniem tej książki w dziale młodzieżowym, większość czytelników z niego korzystających ma kilka lat i niekoniecznie może być już zainteresowanym tego typu literaturą. Ale to może być moje złe spojrzenie na sprawę, bo od momentu skończenia 14 lat korzystałam z biblioteki dla dorosłych i dla dzieci jednocześnie. Z mglistych przesłanek wychodzi mi zresztą, że było to paniom bibliotekarkom mocno nie na rękę, że zostałam tam tak wcześnie zapisana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz