piątek, 1 lipca 2011

Stosik imienia Philipa K. Dicka

Ledwo co wrzucałam na bloga pierwszy raz wpis ze stosikiem, a tu już nazbierał się kolejny - drugi i na dłuższy czas ostatni. W przyszłym tygodniu szykuje mi się wyjazd do pracy, przez co nie będę książek ani pożyczała, ani kupowała - za to mam nadzieję, że chociaż trochę zmniejszę rosnące wciąż listy książek do przeczytania.



Na szczycie stosu Lem i jego Szpital Przemienienia, książka z biblioteki. W tym miejscu miała leżeć pozycja niefantastyczna - miałam dwa typy na ostatni pożyczany przed wyjazdem utwór, jednak obydwa okazały się tymczasowo niedostępne. Z Lemem zaś od dawna miałam zamiar się przeprosić (dawno temu zniechęciła mnie do tego autora polonistka i wstyd się przyznać, ale do tej pory nie czytałam go w ogóle), tylko wciąż nie było okazji. Przykuł tym razem wzrok na półce i doszłam do wniosku, że to chyba jest ten czas...
Nie było najbardziej znanych pozycji Lema, więc na chybił trafił wybrałam tytuł, który pierwszy rzucił mi się w oczy - być może nie bez znaczenia był tu fakt, że dopiero co przeczytałam Lot nad kukułczym gniazdem, a sam tytuł na myśl przywiódł mi jeszcze Przeciwko wszystkim z cyklu Pies i klecha Orbitowskiego i Urbaniuka.

Trzy stygmaty Palmera Eldritcha i Ostatni pan i władca Philipa K. Dicka przyszły razem z dwoma kolejnymi pozycjami, jakimi są Wojna Światów Wellsa i Druga podobizna w alabastrze Huberatha. To ta ostatnia książka była przyczyną zakupu wszystkich, wyszperana na jednym z for fantastycznych. W ofercie było zresztą wiele więcej książek, zastanawiałam się nad cyklem o Ziemiomorzu Le Guin jeszcze, ale nie był kompletny, poza tym to było wydanie z Nowej Fantastyki, za którym nie przepadam.
Ostatecznie poprzestałam więc na czterech pozycjach.

Steampunk - antologia, zakupiona bezpośrednio w wydawnictwie i Sztuka wojny w zwykłej, niesieciowej księgarni. Bardziej ciągnęło mnie do Księgi Drogi, ale akurat też nie było. Ta druga pozycja to skutek moich ciągot do wschodnich klimatów.

Niżej znów Dick, tym razem nie planowany wcześniej - ale znalazł się kusiciel i nawet tym razem nie musiał się bardzo starać, żeby osiągnąć swój cel, jakim było złamanie mojego postanowienia nie kupowania niczego przynajmniej przez najbliższe dwa miesiące. Ubik i Blade runner we wznowieniach Rebisu.

Na samym dole znów książka pożyczona, tym razem od Wiedźmy, o której wolę nic więcej nie pisać. Złodziejka książek Zusaka - i ta pozycja jako jedyna z tego stosu ma stuprocentową pewność, że wyjedzie razem ze mną. Co do pozostałych muszę się dopiero zastanowić, czy wziąć coś z tych nowości, czy raczej coś, co na przeczytanie czeka już od jakiegoś czasu.

9 komentarzy:

  1. "Trzy stygmaty" to rewelacyjna książka. Podobnie "Ubik". "Druga podobizna" także.
    Zabrałbym "Trzy stygmaty" na Twoim miejscu. Tym bardziej, że sam mam to w planach jak skończę mordować się z "Nova Swing". Oczywiście nie będzie to pierwsze czytanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzy stygmaty już czytałam - i chętnie do nich wrócę, ale pierwszeństwo chcę dać tym książkom, które zaplanowałam na ten rok do pierwszego czytania :)

    Nad "Drugą podobizną" się zastanawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piekny stos! Wszystkie książeczki są warte poznania i sam na nie poluje aktualnie. Teraz mam w planie Wellsa sobie kolekcjonować:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie Dick, bierz Dicka. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dicka mi już do spółki wzięli wujek z kuzynem :D Wujek się już wczoraj zapowiedział na Ubika, a kuzynowi kazałam sobie wziąć Peanatemę Stephensona i jeśli mu się coś rzuci w oczy na półkach dodatkowo, to też. Skończyło się tak, że obydwie Fenrirowe książki ledwie przybyły do mnie, to wybyły pożyczone - na szczęście niedaleko. Wezmę sobie za to opowiadania Dicka ze sobą :) Duża zaleta starych wydań Amberu - nie są ciężkie, nie będą się z kilogramami dokładać, a przy podróżach samolotem to jednak ma znaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bym Dicka nie oddał, za żadne skarby. Choć Peanatema to faktycznie odpowiednia rekompensata. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Peanatema też była moja i to ja ją pożyczałam (wmusiłam ją w sumie kuzynowi) :)
    Ale to rekompensata za lata żerowania w drugą stronę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyznaję, że ja też dopiero ostatnio przeczytałam coś Lema (u mnie to był akurat "Kongres futurologiczny") - i to tylko dlatego, że namówił mnie do tego mój chłopak ;)

    Poza tym w moim łódzkim domu również czeka na mnie "Złodziejka książek", którą kupiłam już jakiś czas temu. Mam nadzieję, że niedługo w końcu uda mi się ją przeczytać...

    OdpowiedzUsuń