Tytuł książki przyciąga i zwraca uwagę chyba każdej namiętnie czytającej osoby - bo czy ktoś z nas, nie wiedząc jeszcze, o czym jest ta powieść, nie zainteresował się nią choć przez chwilę?
Nie mogę w tym przypadku nie pomyśleć o ojcu Adasia Niezgódki, który z książek zostawiał jedynie okładki z tytułem, a treść uzupełniał sam. Mnie po przeczytaniu tego tytułu jedna z możliwych i pasujących do niego historii rozwinęła się w myślach sama, zupełnie odmienna jednak od tego, co rzeczywiście otrzymujemy w tym utworze - od wojny.
Akcja Złodziejki książek rozgrywa się tuż przed i w czasie II Wojny Światowej. Opowiada o Liesel Meminger, dziewczynce, która trzykrotnie zwróciła uwagę samego Śmierci. To ta ostatnia postać jest narratorem książki i opowiada o tym, co Liesel przeszła od śmierci brata w zastępczej rodzinie do nalotów dywanowych w fikcyjnym mieście Molching, w którym mają miejsce wszystkie opisywane wydarzenia.
Zawsze zwracam uwagę na sposób narracji i Złodziejka na tym tle wypada dosyć ciekawie i odmiennie od większości książek, choć jako czegoś zupełnie innowacyjnego jej nie odbierałam. Sama opowieść toczy się wolno, zwykłą codziennością, jeżeli można mówić o jakiejś codzienności w czasie wojny, z ukrywanym w piwnicy Żydem. Ważne są zwykłe akceny, jak bójka w szkole, nauka czytania, gra na akordeonie czy skręcanie papierosa - pod tym względem nieco przychodziła mi na myśl filmowa Amelia Jeuneta. Najważniejsze jest to, by być dobrym człowiekiem, świadczyć innym drobne usługi, cenna jest przyjaźń - czyli zwykłe, humanistyczne wartości.
Niewątpliwą zaletą, być może najważniejszą, Złodziejki książek, jest przypomnienie, że nie wszyscy Niemcy byli zwolennikami Hitlera i że także wśród nich byli porządni ludzie i różne postawy były spotykane. I w tym względzie książka nie jest jedyna w swoim rodzaju, można tu przywołać Niemców Kruczkowskiego i przede wszystkim postać Joachima Petersa. Bohaterowie Złodziejki nie uciekają od problemów jak profesor Sonnenbruch, ale też nie należą do czynnych antynazistów - są zorientowani bardziej na najbliższe sobie środowisko, niż na poprawę ogólnego dobra. W tym nastawieniu potrafią jednak zdziałać dosyć dużo. Jako podsumowanie zacytuję fragment słów Jarosława Lipszyca, które pojawiły się na okładce:
To nie są wspomnienia, Złodziejka książek nie rości pretensji do oddania historycznej prawdy, tylko raczej - historycznej sprawiedliwości.
Zdecydowanie jest to powieść o przyjaźni, człowieczeństwie, śmierci i życiu, którą czyta się naprawdę lekko mimo poruszanych w niej trudnych tematów. Nie zaliczałabym jej do kanonu wielkich lektur, których nie można nie znać, ale na pewno warto po nią sięgnąć. W mojej ocenie byłaby też bardzo dobrą książką dla młodszego czytelnika, który nie spotkał się jeszcze z literaturą wojenną jako pierwszy, mało wstrząsający kontakt z okrucieństwem, jakie wypływa ze zbrojnych konfliktów.
Metryczka:
Tytuł: Złodziejka książek (The Book Thief)
Autor: Markus Zusak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
ISBN: 9788310113580
Prawie się wzruszyłem... Chlip...
OdpowiedzUsuń[smark]
OdpowiedzUsuńChusteczkę?
OdpowiedzUsuńNawet dwie...
OdpowiedzUsuńZwariowałeś? Nie mam tylu :P
OdpowiedzUsuńEgoistka... :-P
OdpowiedzUsuńCiekawy blog. Pozdrowienia i gratulacje dla autorki.
OdpowiedzUsuń@Fenrir, uczę się tego :-P
OdpowiedzUsuń@Tomek, dziękuję :)
Widzę, że przeczytałaś Złodziejkę, więc powinnam jak najszybciej skończyć Inne pieśni, żebyśmy mogły dokonać kolejnej wymiany ^^ Poza tym moja mama pewnie z chęcią zobaczy z powrotem swoją książkę (tym bardziej, że chyba nawet zaczęła ją czytać) :P
OdpowiedzUsuńNie mówiłaś, że to książka Twojej mamy! Myślałam, że Twoja^^
OdpowiedzUsuńBezczelna no...
OdpowiedzUsuńDo mistrza mi daleko ;p
OdpowiedzUsuńJa myślę że po nią sięgnę kiedy nadejdzie odpowiedni czas, więc jeszcze nie teraz..
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że ta książka porusza zupełnie inne tematy...
OdpowiedzUsuń